ORLANDO Orlando


Orlando to wyzwanie
Więc lepiej go nie ruszać. Filmowo zrobiła to Sally Potter i Urlike Ottinger. Orlando Virginii Woolf oczarował nas obie - każdą  z osobna – wyobraźnią, dowcipem, przekraczaniem granic, nowoczesnością i tym, że jest w istocie nie do pokazania w całości ze wszystkimi niuansami. Oczarowanie w pojedynkę było platoniczne. Wtedy powstał 
damski TANDEM twórczy, który - podczas rowerowej jazdy z warszawskiego Zacisza przez remontowany most śląsko-dąbrowski na Stare Miasto - podjął desperacką decyzję: Pora na Orlanda

KSIĄŻKA. Virginia Woolf. Orlando. Biografia. 1928 tłum. Władysław Wójcik/Tomasz Bieroń


Orlando to skomplikowana budowla
Mierzyłam się z nią wielokrotnie, ale jedynie przez lekturę, która okazała się niedostateczna do zrozumienia opowieści Woolf. Teraz dzięki teatrowi, filmowi, i przede wszystkim dzięki ludziom „orlandowego formatu” mam możliwość drążenia małych korytarzy w powieściowej strukturze. Struktura okazała się samym Orlandem, który zdominował nawet autorkę, która tak  pisała w swym dzienniku:
Jakiż  kompletnie niepodległy mej woli, ale sam w sobie silny jest ten Orlando!- jakby odsuwał na bok wszystko, żeby zaistnieć. 
Dlatego nasz Orlando nosi podtytuł Pułapka?, został skonstruowany jak siatka złożona z linii tematycznych (gender, queer, transgresja) oraz z dróżek różnorodnych formalnie (teatr, film, literatura). W siatkę te zaplątujemy się same…… 

reżyseria Agnieszka Małgowska 

Orlando to ideał
Od kiedy zagrała Orlanda Tilda Swinton, jeszcze bardziej stał_a się niedostępny_a. Kto_sia bowiem dorówna niezwykłej aktorce niemal fizycznie tożsamej z anorogeniczną postacią z utworu Woolf? Dorównać nie można, trzeba znaleźć innego Orlanda, poza powszechnie rozumianym ideałem. Warto może zastąpić go inną jakością - Niejednolitą  albo po prostu Anty-Ideałem
Dlatego zaproszone do współpracy zostały osoby z różnych środowisk i z różnym doświadczeniem artystycznym i nie-artystycznym. 

OBSADA
Orlando Monika Rak
Arcyksięstwo Magda Pogorzelska / Agnieszka Weseli
Sasza Megi Farat / Aniela Pieniążek
Melanch/Ola i M/Ania Ola Piętka / Ania Piętka


Orlando to metafora
Orlando budzi się ze snu. Orlando spogląda w lustro. Orlando mówi Ta sama osoba. Bez żadnej różnicy. Tylko inna płeć.
Jesteśmy światkami_iniami cudu przemiany. Bezkonfliktowego przejścia granic płci. Przemiany, która w realnym świecie - w takiej formie - jest niemożliwa. Dlatego dokonuje się podczas snu, traktowanego jako wehikuł umożliwiający to, co niemożliwe. W życiu bowiem taka zmiana nie następuje bezboleśnie, niesie za sobą skutki społeczne, prawne i medyczne. 
Dlatego chcemy podjąć próbę zmierzenia się z transgresyjnością płci w rzeczywistym świecie. Do współpracy zaproszeni_one zostali_ły – prócz uczestniczek tworzących grupę stałą - ci_te, którzy_re swoją płciową nietypowość badają/doświadczają albo w codziennym życiu albo przez sztukę. Oni_one stworzą grupę performatywną, która zaproponuje część zwaną SEN-WIZJA-MARZENIE

Opieka performatywna Sylwia Kalisz

Orlando to aktorka
Wszystko w moim ORLANDO jest płynne. Nic w nim nie jest jednoznaczne. Bo albo nieuformowane, albo poszukujące, albo buntujące się przeciw oczywistym podziałom. Dla przykładu PŁEĆ. Jego/jej SEX, jego/jej GENDER.
W powieści Woolf poznaję ORLANDO jako młodego mężczyznę, żegnam jako dojrzałą kobietę. Zmianę płci postać przechodzi we ŚNIE.
W spektaklu ORLANDO biologicznie jest kobietą od początku do końca, ale płeć swą kobiecą dekonstruuje, performuje, przechodząc swobodnie na jej kraniec – męskość.
W istocie jego/jej płeć uzależniona jest od płci, jaką naznacza jej/jemu postać, z którą wchodzi w dialog. A w swym spektaklowym żywocie mierzy się z trzema rodzajami istot, różnie rozumiejącymi i używającymi swej płci.
Na początek spotykam Saschę. Dwie aktorki grają jedną postać, która w oczach ORLANDO zmienia się, raz jest chłopcem raz dziewczyną, niekiedy zlewa się w jedno.
Kobiecość Saschy zachwyca ORLANDO subtelnością, świeżością, egzotyką, ale też niezależnością. Próbuję być taki/taka jak Sascha.
Jednak ona jest tak wolna, że jest dla mnie nieosiągalna. Pojawi się. Zabłyśnie. I równie niespodziewanie zniknie. Zostawiając za sobą niedosyt i niedopowiedzenie. Jakże klasycznie schematyczny "kobiecy" rys … raniący i złudny.
Wtedy pada na mnie wielki i dziwaczny cień. To Arcyksiężna, z którą teraz podejmuję grę. Kobiecość Arcyksiężnej jest hiperboliczna, demoniczna, groteskowa. Pochłania ORLANDO z zachłannością, ale też zalęknionej procesem starzenia się.
ORLANDO stara się przy niej prężyć, mężnieć, jakby chciał zaspokoić jej apetyt na męskość, by po chwili zostać potraktowany jak kobieta, którą się zdobywa. Czuję się wybity z roli społecznej - salwuję się ucieczką, a gdy zostanę powtórnie przez nią osaczona… staję się kobietą przyłapaną w geście Wenus z obrazu Botticceliego.
ORLANDO podejmuje walkę na śmierć i życie kulami Arcyksiężnej. Konflikt o zbroję to też spór o role społeczne. O miejsce w hierarchii…
Wszystko po to, by znienacka patriarchalna Arcyksiężna zamieniła się w Arcyksięcia. Arcyksiążę miota się. Jest histerycznie zakochana. I nie jest to błąd gramatyczny. Bo okazje się biologicznie kobietą. Nie zaznacza jednak w sposobie grania jednoznacznie swej płci. Prowadzi na pierwszy rzut oka bezsensowny dialog, konwersację uwodzenia, w której przechwala się jak mężczyzna i rozpaczliwie wyznaje miłość jak kobieta. ORLANDO odrzuca te zaloty – nie jest JESZCZE gotowy/gotowa na tak translującą miłość.
Arcyksiążę/ Arcyksiężna jest zawsze tym/tą, kim myśli, że chce go/ją widzieć obiekt jej/jego miłości. Jest kobietą dla mężczyzny, mężczyzną dla kobiety. To prawdziwie queerowa osobowość.Za sprawą ARCY ORLANDO mierzy się ze sobą w postaci, której nie rozumie. Widzi jakby siebie w deformacji, po przemianie, która jeszcze nie zaszła.
Wówczas ORLANDO spotyka kobiecość Nicka Greena. Green przypomina szekspirowską zabawę z płcią – jednak a’rebour. Bo oto kobieta – aktorka przebiera się za mężczyznę, aby zagrać męską rolę, aby potem na scenie zmienić się w kobietę, ale już „odgrywaną”, w masce kobiecości. Na razie mój ORLANDO widzi kobiecość, zasupłaną w męskość w sposób jednocześnie prosty i skomplikowany. Green pod męskim ubraniem nosi kabaretki, czerwone buty na obcasie i kapelusze z szerokim rondem. Kobiecość, wyjęta z kolorowych pism, nosząca atrybuty Sexbomby onieśmiela ORLANDO. Przysiada w wannie i z niej – jakby z bezpiecznego dystansu - obserwuje moment krwawej przemiany mężczyzny w kobietę. W nim też odbywa się ta przemiana, ale ma szansę dzięki swemu SNOWI przejść ją świadomie, dokonać wyboru…..
Szczególnie uświadomiła mi to metamorfoza – jak na przyspieszeniu - dziewczynki, która swoją energią Istoty z Pogranicza uruchamia machinę spektaklu. Dotykiem naznacza miejsca oraz przedmioty (magiel, wanna). Swoją obecnością wyznacza trajektorię ruchu. By na końcu SNU zamrzeć na wózku inwalidzkim, przebrana w atrybuty sexbomby: buty na obcasie, okulary przeciwsłoneczne i kapelusz Wystrojona dziecko-kobieta na inwalidzkim wózku to tragiczny obraz tego, co czeka ORLANDO, jeśli ulegnie meainstreamowej wizji kobiecości.

aktorka Monika Rak

Popularne posty